24 lutego 2014
I can never read all the books I want;
I can never be all the people I want and live all the lives I want.
I can never train myself in all the skills I want.
And why do I want?
I want to live and feel all the shades, tones and variations of mental and physical experience possible in life.
And I am horribly limited.
Sylvia Plath
5 lutego 2014
22 stycznia 2014
20 stycznia 2014
1 stycznia 2014
24 listopada 2013
23 listopada 2013
Rewolucja musi nadejść. Musi rozerwać obolałe płuca. Te płuca duszą się, wyciskają z ciała mokre krople, które chcą wyciekać, a wiedzą, że im nie wolno.
Jak przekreślić wszystko?
A może wyrzut sumienia jest niewłaściwy, skoro dysonans ubolewającej jednoznacznie wskazuje na maskę, której kilkunastoletnie noszenie odcisnęło blizny, których ona nie może (a może nie chce?) się pozbyć.
Nie dam rady, jestem za słaba na uprawianie hipokryzji.
Jak przekreślić wszystko?
A może wyrzut sumienia jest niewłaściwy, skoro dysonans ubolewającej jednoznacznie wskazuje na maskę, której kilkunastoletnie noszenie odcisnęło blizny, których ona nie może (a może nie chce?) się pozbyć.
Nie dam rady, jestem za słaba na uprawianie hipokryzji.
28 sierpnia 2013
Słowa bledną na papierze
Gdzieś w oddali rozpływasz się Ty.
Mariaż myśli i emocji
tuli mnie dziś.
Nie wyjdę z łóżka przed połudnem
Obejmie mnie ramię własnych wizji
Myśli przypłyną znów
odcisną mą dłonią smutek tęsknoty
gnieżdzący się w otchłani papieru
By wciąż blednąć i powracać w sile.
Nie odpychaj tak okrutnie
Nie szydź tak dotkliwie.
Przysiądź do mnie, zdejmij maskę,
ja rozedrę czerń
okalającą me nagie ramiona.
Pękające szkło,
odurz się zapachem, nad nim unoszącym.
Nagi, bezbronny.
Parasole płaszcze, wstążki,
Tańczą w rytm samby w ten dzień.
Ona biegnie boso, bezbronnie tak.
Deszcz tuli jej nagie ramiona,
na które opadają jej kręcone włosy.
Chce czuć, chce biec, prawdziwiej, dotkliwiej.
Kochaj się ze mną czule w deszczu,
pośród błota, wilgoci i zapachu liści.
Gdzieś w oddali rozpływasz się Ty.
Mariaż myśli i emocji
tuli mnie dziś.
Nie wyjdę z łóżka przed połudnem
Obejmie mnie ramię własnych wizji
Myśli przypłyną znów
odcisną mą dłonią smutek tęsknoty
gnieżdzący się w otchłani papieru
By wciąż blednąć i powracać w sile.
Nie odpychaj tak okrutnie
Nie szydź tak dotkliwie.
Przysiądź do mnie, zdejmij maskę,
ja rozedrę czerń
okalającą me nagie ramiona.
Pękające szkło,
odurz się zapachem, nad nim unoszącym.
Nagi, bezbronny.
Parasole płaszcze, wstążki,
Tańczą w rytm samby w ten dzień.
Ona biegnie boso, bezbronnie tak.
Deszcz tuli jej nagie ramiona,
na które opadają jej kręcone włosy.
Chce czuć, chce biec, prawdziwiej, dotkliwiej.
Kochaj się ze mną czule w deszczu,
pośród błota, wilgoci i zapachu liści.
24 sierpnia 2013
18 sierpnia 2013
17 sierpnia 2013
8 lipca 2013
Pragnę być tym, czym byłam,
Zanim łóżko i zanim nóż,
Agrafa ozdobna i maść
Ujęły mnie jak w nawias;
Chcę koni płynących na wietrze,
Miejsca i czasu poza umysłem.
_______
What I want back is what I was
Before the bed, before the knife,
Before the brooch-pin and the salve
Fixed me in this parenthesis;
Horses fluent in the wind,
A place, a time gone out of mind.
Sylvia Plath
Zanim łóżko i zanim nóż,
Agrafa ozdobna i maść
Ujęły mnie jak w nawias;
Chcę koni płynących na wietrze,
Miejsca i czasu poza umysłem.
_______
What I want back is what I was
Before the bed, before the knife,
Before the brooch-pin and the salve
Fixed me in this parenthesis;
Horses fluent in the wind,
A place, a time gone out of mind.
Sylvia Plath
2 lipca 2013
Had do we cope
With the days after a death?
Empty days, nothing left
Not even a funeral
I see shapes falling inside
Paintings
Animals and humans, row upon row
Walking toward something
Waiting for something
I'm looking for an answer,
Me and a million others
Disbelievers
Deserted lovers
Dear God,
You better not let me down this time
Cracks in the canvas
Look like roads
That never end
30 czerwca 2013
19 czerwca 2013
why not understand and see
I never saw
what you saw in me
keep my eyes open
my lips sealed
my heart closed
and my ears peeled
Welcome to the inner workings of my mind
so dark and foul I can't disguise
can't disguise
nights like this
I become afraid
of the darkness in my heart
hurricane
Make ash and leave the dust behind
Lady Diamond in the sky
wild light
glowing bright
to guide me when I fall
I fall on tragedy
Subskrybuj:
Posty (Atom)